niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział VII.


~ Ewelina
Dzień zleciał mi szybko. Byłam na zakupach, bo lodówka była prawie pusta. Nie obejrzałam się i była już prawie 18:00. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Nie ciekawił mnie za bardzo, więc zasnęłam, nawet nie wiem kiedy. Obudziłam się przed 20:00. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam sms od Roberta:


 * Cześć. Co robisz jutro o 11:00 ? Może wpadniesz do nas na trening ? ;** 

Nie musiał długo czekać na odpowiedź:

* Cześć ;* Bardzo chętnie, w domu umieram z nudów. *

Momentalnie otrzymałam odpowiedź:
* Do zobaczenia mała. ;* * 

Ucieszyłam się, że znów mogę spędzić z nimi czas. Dalej byłam troszke zła na Roberta, że spotykał się ze mną, no i jak by nie patrzyć dawał mi jakieś nadzieje, a za chwilę był z inną. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam spać. Ania większość czasu spędzała u Marco, więc byłam sama całymi dniami. Obudziłam się o 9:00. Zjadłam śniadanie i zaczęłam szykować się na trening. Byłam gotowa o 10:00. Postanowiłam więc, że pójdę na stadion pieszo. Mimo to byłam na miejscu przed czasem. Robert też już był. Kiedy mnie zobaczył podszedł i przywitał się.
- Cześć !
- Siemka.
- Fajnie, że przyszłaś.
- Nie ma sprawy. - Wtedy zbliżyłam się no niego i przytuliłam go. Staliśmy tak w objęciach. Robert odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, delikatnie dotknął ręką mojego podbródka i .. w tym momencie podbiegł do nad Marco.
- Siema zakochańce ! Awww. Co za dużo to nie zdrowo. Przeszkodziłem ? - Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Marco kurwa ! Musiałeś w tej chwili ?! - Powiedział Robert ściszając głos, ale i tak to słyszałam. Przyrumieniłam się. Odwróciłam się i już miałam odejść, gdy Lewy objął mnie w biodrach i pocałował w policzek. Uwielbiałam, gdy to robił. Usiadłam na ławce i kolejno zaczęli schodzić się zawodnicy BVB. Nawet nei wiem kiedy trening się rozpoczął. Chłopcy zachowywali się jak małe dzieci. Biegali, krzyczeli, turlali się po murawie, rzucali piłkami, gonili, a niektórzy nawet bili. Podeszłam do terenera.
- Dzień dobry.
- Cześć Ewelina.
- Mogę wiedzieć co oni robią ?
- To jest ich trening. Nie mogę dać sobie z nimi rady. Są jak dzieci. 

- Mógłby pan ich tutaj zawołać ? 
- Jasne. - Po tych słowach Klopp zawołał zawodników. Zdziwiłam się, bo posłuchali go.
- Chłopaki, Ewelina ma wam coś do powiedzenia.
- Co wy odwalacie ? To jest trening ? Nie mam zamiaru siedzieć tu i patrzeć, jak bawi się banda rozwydrzonych bachorów. - Puściłam do niech oczko. - Sprężcie pośladki i do roboty. Może zagracie mecz ?
- Dobry pomysł. - Zgodził się Juergen.
- Dobrze, ale tylko pod jednym warunkiem. - Zaczął Mario.
- Jakim znów warunkiem ? - Zapytałam.
- Ewelina też ma grać.
- Dokładnie ! - Zgodziła się reszta drużyny.
- Nie ma mowy ! - Krzyknęłam. Nie umiem grać. A po za tym nawet nie mam stroju. Przecież, nie będę grać w tym, co mam teraz na sobie.
- To idź do szatni i ubierz mój strój. - Powiedział Marco.
- Reus ! Nie ma mowy. Już zdecydowałam. - Wtedy chłopcy usiedli na murawie i znów zaczęli zachowywać się jak małe dzieci.
- Ewelina, proszę cię zagraj z nimi. - Powiedział trener.
- Ale ja nie umiem grać.
- To my cię nauczymy ! - Powiedział Marco.
- Dobra, niech wam będzie. - Poszłam się przebrać w strój Marco. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czasem grałam z tatą w piłkę nożną, ale nie wychodziło mi to. Okazało się, że jestem w drużynie m.in. z: Robertem, Marco, Mario, Łukaszem, Kubą, Nurim, Weidenfeller'em, Mo, Mats'em, Neven'em. 

- Pięknie wyglądasz. - Rzucił Mario.
- Haha. Bardzo śmieszne !
- Mówię poważnie. - Wtedy zbliżył się do mnie i objął mnie w biodrach. - To co kotku może dzisiaj ? - Wyszepnął mi do ucha.
- Chciałbyś. - Odpowiedziałam również szeptem. 

- No ale dlaczego ? - Ciągnął.
- Goetze ! - Krzyknęłam. - Daj spokój. Gramy. - Mario posmutniał, więc dałam mu buziaka w policzek na rozweselenie. Gra się rozpoczęła. Na szczęście stałam na obronie i nie miała styczności z piłką.
 W pewnym momencie kiedy Weidenfeller bronił, przewrócił się i bolała go noga. W związku z tym Na bramce stanął Robert. Gra rozgrywała sie na drugim końcu boiska więc rozmawiałam z nim. Po chwili poczułam, jak piłka ląduje na mojej głowie. Przewróciłam się. Gdy otworzyłam oczy cała Borussia stała już nade mną. Właśnie podbiegł Marco.
- Ewelina. Wszystko ok ? 

- Tak, już dobrze. Ktoś dostanie w łeb. - Puściłam oczko do przyjaciela.
- Który to zrobił ? - Krzyknęłam, udając, że jestem zła. Zobaczyłam, że Łukasz stoi ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego.
- Ale to było niechcący. - Zaczął się tłumaczyć.
- Łukasz ! Nie denerwuj sie. Haha, ale jesteś zestresowany. Przecież nic się nie stało. - Pocałowałam go w policzek. - Po części to moja wina.
- No właśnie ! Cza było się skupić na grze, a nie z Lewandowskim gadać. - Powiedział Marco.
- Marco podpadasz ! - Krzyknęłam.
- On ma racje. No Lewy ! Na randki to po treningach się umawiać. - Powiedział Klopp śmiejąc się. Zarówno ja, jak i Robert byliśmy speszeni.
- Ewelina idziesz na atak ! - Powiedział trener.
- Ale ja ..  

- Nie ma żadnego ale ! Nie pozwolę, żebyś znów dostała w głowę.
- No bardzo śmieszne. - Kontynuowaliśmy grę. Było 1:1, ale w ostatniej minucie udało mi się strzelić gola !
- Brawooo ! - Krzyczał Klopp. Sama nie mogłam w to uwierzyć.
- A mówiłaś, że nie umiesz grać. - Powiedział Kuba.
- Bo nie umiem. - Odpowiedziałam, wystawiając mu język.
- Grasz świetnie ! - Pochwalił mnie Marco.
- Pozwólcie, że pójdę się przebrać. - Poszłam do szatni i przebrałam się. O wiele lepiej się czułam w swoich ubraniach. Byłam już na murawie i poczułam, że ktoś mnie podnosi. To Marco.
- Marco idioto puść mnie !
- Nie ma mowy. - Wtedy przejął mnie Lewandowski.
- Robert proszę puść mnie. - Poprosiłam.
- Oo niee. - Kolejno znajdowałam się na rękach u Mario.
- Mario ! postaw mnie na ziemię.
- A co będę miał z zamian ?
- Zależy co chcesz.
- Może kolacja ?
- Mariooo, a dlaczego nie przedstawiłeś mi swojej dziewczyny ? - Zapytałam głośno.
- Uuuuuu. - Rozległ się głos chłopaków. Wtedy zawodnik mnie puścił.
- Skąd wiesz, że mam dziewczynę ?
- Trudno nie wiedzieć. Może pójdziemy dziś do klubu ?
- Oczywiście kotku. - Przybliżył się do mnie.
- Oczywiście ze swoją dziewczyną. - Zaśmiałam się.
- No dobra.
- To o 20:00. Robert, Marco, Łukasz i Kuba was te widzę, ze swoimi ukochanymi. - Powiedziałam.
- Zapowiada się niezły melanż. - Powiedział Marco. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Chłopcy poszli przebrać się do szatni, po czym każdy udał się do siebie do domu.
___________________________________
Mam nadzieję, że się podoba :)
Wiem, że długo ciągnę wątek Eweliny i Roberta, ale nie chcę, żeby tak od razu byli razem, po potem będzie to takie nudne jak flaki z olejem :P Jeśli macie jakieś wizje, co do następnych rozdziałów piszcie w komentarzach. Jeśli to czytacie, również proszę o pozostawienie komentarza, bo nie wiem czy mój wysiłek na coś się zdaje. 

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział VI.


~ Ewelina
Obudziłam się i zobaczyłam obok mnie Roberta.
- Robert ? Co tu robisz ?
- Cześć. Nie widać ? - Puścił mi oczko.
- Dlaczego ze mną spałeś ? - Zapytałam zdziwiona.
- Ojj widze, żę nic nie pamiętasz. Poprosiłaś mnie o to po tym, jak przyniosłem cię pijaną do domu.
- A noo tak. Faktycznie, teraz już pamiętam. Przepraszam, że cię zatrzymałam. Możesz do niej iść.
- Do kogo ? - Zapytał zdziwiony, ale ja wyszłam z pokoju i poszłam pod prysznic. Gdy wróciłam jego już nie było. Zostawił karteczkę, na której było napisane: ' Mam nadzieję, że nie będziesz miała kaca ;) No a buty to naddają się chyba do wyrzucenia. Gdybyś chciała się spotkać, zadzwoń. '
- Siedź sobie z tą swoją ! - Krzyknęłam na głos i rozpłakałam się. Zadzwonił do mnie Marco.
- Cześć maleńka !
- No siema.
- Jak tam, kaca mamy ? - Zaśmiał się.
- Noo.
- haha ! Zabieram cię gdzieś. Za 10 minut będę pod twoim domem. Ubierz się lużno. Do zobaczenia.
- Paa. - Poszłam i ubrałam się. Punktualnie pod dom podjechał Reus. Zapukał do drzwi.
- Gotowa ?
- Jasne, może wejdziesz na chwilę ?
- Nie, spieszymy się. - Wziął mnie za ręke i zaprowadził do samochodu.
- To gdzie jedziemy ?
- Zobaczysz. - Tajemniczo się uśmiechnął, po czym zawiązał mi oczy jakąś chustką.
- Ej no, co robisz ?
- Zawiązuje ci oczy. - Pocałował mnie w policzek.
- Za co to ?
- Tak po prostu.
- Kocham cię, wiesz ? - Przytuliłam się do niego mocno.
- Tak, wiem. - Odwzajemnił mój uścisk.
- Jedźmy już. - Powiedział. Jechaliśmy jakieś 15 minut. Kiedy byliśmy na miejscu Marco wstał, otworzył mi drzwi i pomógł wyjść.
- Kiedy zdejmiesz mi tę chusteczkę ?
- Za chwilkę.
-A gdzie jesteśmy ?
- Zaraz zobaczysz. - Wtedy właśnie zdjął mi chusteczkę i zobaczyłam, że jestem na Signal Iduna Park.
- Taka maleńka niespodzianka.
- Dziękuje. Wiesz, że od kiedy was poznałam chciałam tu przyjść. Marco dziękuje kochanie. - Rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co. A teraz chodźmy. ja mam trening, a ty sobie popatrzysz.
- Jasne. Pójdę po aparat do samochodu. Zrobię wam kilka zdjęć.
- Ok. Spotkamy się ma murawie. - Ucałowałam go w policzek i poszłam do samochodu. gdy wróciłam chłopcy byli już na murawie. To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Oni się zachowywali jak pięcio latki. Nie mogłam przestać się śmiać. Było gorzej niż w przedszkolu. Mimo, że nie chciałam to i tak mój wzrok kierował się w stronę Roberta.On też często na mnie zerkał. Zrobiłam kilka zdjęć. Po chwili podbiegł do mnie Łukasz i wziął mnie na ręce.
- Łukasz, no co robisz ?
- Niosę cię. - Wtedy wziął mnie Marco.
- Reus !
- Dlaczego mówisz do mnie po nazwisku ?
- Bo jestem na ciebie zła ! - Wtedy podrzucił mnie, że aparat wypadł mi z ręki.
- Reus kurwa !  - Krzyknęłam ponownie ! Wtedy postawił mnie za ziemi a ja podniosłam aparat i próbowałam go włączyć. Ten podszedł do mnie od tyłu, objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
- Przepraszam. Bardzo jesteś zła ?
- Nie jestem zła. - Przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Wtedy rozległo się głośne ' Aww '. Oni chyba myśleli, że ja i Marco ..
- Ej ogarnijcie miśki. - Wtedy Marco znów wziął mnie na ręce i nie chciał puścić. Widziałam, że Robert dziwnie na nas patrzył. Chłopcy przedstawili mi całą Borussię. Chwilkę z nimi ćwiczyłam, ale należał im się odpoczynek. Wtedy podszedł do mnie Mario, objął mnie w pasie i podniósł do góry.
- Goetze !
- Tak kochanie ? - Zapytał, śmiejąc się.
- Puść mnie. - Powiedziałam.
- A co będę miał z zamian ? - Zapytał.
- Mario, nie podrywaj Eweliny ! - Krzyknął Marco.
- A co zazdrosny jesteś buraku ? Też byś chciał, nie ?  - Zadrwił i dał mi buziaka.
- Spadaj. - Powiedział oburzony Reus. Chwilkę jeszcze pobiegali, po czy podszedł do mnie Mario.
- Jak tam maleńka, jakie plany na dzisiaj ? Może pójdziemy gdzieś ?
- Taak. Ja idę do łóżka.
- Łóżko też dobre. Dobry pomysł.  - Przybliżył się do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Haha, jaki pomysł ? - Zaśmiałam się. - Ja chcę się wyspać.
- W dwójkę raźniej, nie uważasz ? - Przybliżyłam się do niego i szepnęłam do ucha:
- Chciałbyś. Innym razem, nie gniewaj się.
- Uuuuu Mario ! Pierwsza laska dała ci kosza ? Hahaha ! - Zadrwił Marco. Mario posmutniał i nic nie odpowiedział. Lewandowski cały czas był zły. Dałam Mario całusa i wszyscy poszli do szatni. Ja czekałam na Marco w samochodzie. Po 20 min byłam w siebie w domu.